środa, 21 sierpnia 2013

1 . Przeprowadzka .

 Mieszkałem razem z rodziną w Los Angeles, ale po wakacjach spędzonych w moim rodzinnym mieście stwierdziłem, że musimy się tam przeprowadzić. Moje dzieci od razu się zgodziły , żona miała ku temu swoje obawy, ale i tak za naszymi namowami się zgodziła. Chodziłem po pustym domu i rozglądałem się po pokojach czy czegoś nie zostawiliśmy. Wszedłem do pokoju mojej córki Becky. Były tam tylko różowe ściany, duże okna , białe drzwi i nic po za tym. Wszystkie meble i rzeczy były spakowane w ciężarówki przeprowadzkowe. Wchodziłem do każdego pokoju z kolei. Następna była moja i Roxanne sypialnia. Beżowe ściany przypominały o wszystkim. Kiedy już obejrzałem każdy pokój na górze zszedłem na dół rozejrzałem się dokoła w salonie, po czym wyszedłem z ogromnego domu.
- Wszystko - odezwałem się do kolesia z firmy przeprowadzkowej i po chwili ciężarówki ruszyły w stronę Flox. Wsiadłem do samochodu i ruszyliśmy za nimi . Jechaliśmy i jechaliśmy .
- Tatusiu daleko jeszcze ? - zapytała Becky .
- Nie już dojechaliśmy - odpowiedziałem z uśmiechem i skręciłem na miejsce przed garażem. Wszyscy wysiedliśmy z samochodu - Oto nasz nowy dom - powiedziałem ciągle się uśmiechając do swojej rodziny.
Duży biały dom wydawał się być podobny do starego, ale w środku wyglądał całkiem inaczej niż tamten. Poszliśmy za dom, małe boisko do kosza i ogromny basen wbudowany w ziemie.
- Pojedźmy do mojego nowego sklepu - zaproponowała moja żona Roxanne. Wszyscy się zgodziliśmy .
- Zaczekajcie na mnie w samochodzie - rzuciłem do nich pośpiesznie i podbiegłem do pracowników firmy. - Rozpakujcie wszystko. Kartony są podpisane i drzwi pokoi też . Meble mają przyklejoną kartkę z imieniem osoby, w której pokoju mają stać, my przyjedziemy za jakieś dwie godziny - powiedziałem i podałem im klucze od domu . Wsiadłem do samochodu i pojechaliśmy do sklepu mojej żony. Kiedy weszliśmy do środka poczułem się dziwnie ,było tam pełno damskich ciuchów z nowej kolekcji Roxanne.
- I jak wam się podoba ? - zapytała pełna entuzjazmu moja żona .
- Fajnie by było gdyby to nie był tylko sklep dla bab - powiedział Keithie.
- Ładnie kochanie mi się podoba - powiedziałem i uśmiechnąłem się sztucznie , zawsze tak robię gdy coś co zrobiła moja żona za bardzo mi się nie podoba, jak bym postąpił inaczej to by się obraziła.
- To może teraz pójdziemy na lody i spotkamy się z Lamonsoffami, McKenziemi, Marcusem i Brandenem ? - popatrzyłem na moją rodzinę pytająco.
- Tak ! Tak ! Tak ! - krzyczała Becky. Gregowi i Keithiemu też spodobał się mój pomysł.
- To ja w takim razie też nie mam nic przeciwko - zaśmiała się Roxanne. Zadzwoniłem do przyjaciół i pojechaliśmy do lodziarni, która jest w Flox od kiedy ja chodziłem do podstawówki. Pod ulubioną lodzirnią czekali już Eric i Kurt z rodzinami.
- Wow Lenny przytyłeś od tamtego roku , jak byliśmy na wakacjach - zaśmiał się Eric .
- Ty też nieźle wyglądasz - odpowiedziałem nie będąc mu dłużny .
- Siemasz stary - przywitał mnie Kurt .
- Ooooo cześć - przybiłem mu piątkę. - A gdzie Marcus ? - spojrzałem na nich z ciekawością .
- Zaraz powinien tu być - powiedział Lamonsoff .
- Cześć dziewczyny - przywitałem się z Sally i Deanne , odpowiedziały tym samym. Nagle przyjechał Marcus ze swoim synem. Branden wyglądał inaczej niż rok temu, jego długie blond włosy ściął na krótko , a lekki zarost na twarzy zgolił no i pozbył się tatuaży z rąk. Lecz to co nas najbardziej zdziwiło to dziewczyna wysiadająca z samochodu.
- Co Marcus zrobiłeś sobie jeszcze córeczke ? - zapytał Kurt i zaczął się śmiać.
- Nie to dziewczyna mojego syna - odpowiedział Marcus z uśmiechem i przywitał się z nami. Na słowo dziewczyna wszystkich nas zamurowało. Jeszcze rok temu jak byliśmy wszyscy na wakacjach syn Higginsa nienawidził dziewczyn , a teraz idzie za rękę z czarnowłosą ślicznotką.
- Dzień dobry nazywam się Isabelle Diaz - powiedziała czarno włosa dziewczyna , była średniego wzrostu i szczupła , miała niebieskie oczy i lekkie piegi. Przywitaliśmy się z nią .
- Chodźmy już do lodziarni na kulkę loda - mówił zniecierpliwiony Eric .
- Ty sam już wyglądasz jak kulka - podsumowała go Sally . Wszyscy po jej słowach zaczęliśmy się śmiać . Weszliśmy do malej knajpki z lodami. Usiedliśmy przy trzech sześcioosobowych stolikach. W pierwszym usiedli Branden, Isabelle, Becky , Charlotte , Donna i Bean . Przy drugim usiadłem ja , Roxanne , Sally , Eric , Daenne i Ronnie . Przy ostatnim stoliku usiedli Keithie, Greg , Andre, Marcus i Kurt. Wszyscy oprócz Sally i Roxanne zamówili lody czekoladowe , a one dwie chciały waniliowe. Jedliśmy lody i rozmawialiśmy , kontem oka spojrzałem na Becky , siedziała już na kolanach u Isabelle , uśmiechnąłem się w jej stronę , ale chyba mnie nie zauważyła. Przy trzecim stoliku tam gdzie siedzieli Keithie i Greg było oczywiście najgłośniej przez Marcusa. Kiedy skończyliśmy jeść lody poszliśmy do wielkiego parku na spacer.
- Zapisaliście dzieci do tej szkoły co nasze ? - Sally wyrwała mnie z rozmyśleń.
- Tak - wyprzedziła mnie Roxanne i zaczęły gadać o szkole , mnie to za bardzo nie obchodziło.- Patrzyłem na moją najmłodszą córkę Becky, szła z Brandenem i Isabelle.
- Tak szybko dorasta , jeszcze niedawno była małą dziewczynką , a już idzie do drugiej klasy - pomyślałem. Nie chciałem żeby dorastała, był moją jedyną córką, bardzo ją kochałem. Bałem się że jak dorośnie już nie będzie chciała spędzać czasu z starym ojcem.
- Co tak myślisz - Higgins podszedł do mnie.
- Patrz moja córka znalazła sobie nową przyjaciółkę - zaśmiałem się i pokazałem na trzy osoby idące kilka metrów od nas.
- Tak , Isabelle bardzo lubi dzieci - odpowiedział . Uśmiechnąłem się tylko. Całe popołudnie minęło bardzo szybko i miło.
- Dobrze na nas już pora - powiedziała moja żona i lekko się uśmiechnęła.
- Nie mamusiu jeszcze nie - powiedział nasz najmłodszy potomek.
- Ale Becky, musimy już wracać jutro zobaczysz się z Isabelle i Brandenem , jak chcą to niech do nas przyjdą - podeszła do nich i wzięła małą za rękę. - To do zobaczenia - powiedziała z uśmiechem Roxanne i ruszyła z Becy w stronę samochodu .
- Keithie ! Greg ! jedziemy do domu ! - zawołałem chłopaków . Przyszli za kilka sekund .
- Do jutra - zaśmiałem się i poszedłem za żoną i córką .
- Do wodzenia ! - powiedzieli Keithie i Greg i ruszyli za mną. Kiedy doszedłem do samochodu Roxanne i Becky już w nim siedziały . Razem z chłopakami zrobiliśmy to samo i pojechaliśmy do naszego nowego domu.

_____________________________

Koniec ! < 3

Mam wielką nadzieje że ktoś będzie czytał mojego bloga, będzie mi w tedy na prawde miło : )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz